Ilomantsi, bunkier, grzyby i mięso z renifera!

Autor:


Witajcie,
należy wspomnieć w paru słowach o sobotnim wypadzie do Ilomantsi. Zwiedzaliśmy skanseny oraz podziwialiśmy wytwory kultury prawosławnej, która najwięcej śladów zachowała właśnie we wschodniej Finlandii. Mogliśmy również posłuchać gry na kantelach, dawnym fińskim, ludowym instrumencie.
Następnie udaliśmy się do Parku Narodowego Petkeljarvi, gdzie pływaliśmy wódką w załodze polsko-węgiersko-czesko-portugalskiej! Następnie było ognisko i standardowe zbieranie jagód...
Tak, jagody są wszędzie.

Dziś byliśmy razem z naszym ukochanym Tapio* na wycieczce rowerowej do dawnego bunkru, pochodzącego z czasów II WŚ. Spotkaliśmy tam żołnierza, który opowiedział nam o historii Finlandii, czasach okupacji, wojnach i fortyfikacjach. Mogliśmy wejść do bunkru, zapoznać się militariami, poczuć klimat tamtych dni... Nasz przewodnik okazał się genialnym gawędziarzem, który całkowicie nas zafascynował.

Mała dygresja. Finowie bardzo dobrze znają angielski, co tym bardziej powinno zachęcić do odwiedzenia tego kraju.

Następnie zahaczyliśmy o sklep... mięsny. Nikt nie wie dlaczego.
Fakt jest taki, że po raz pierwszy jadłem koninę. Genialna!

Aaaa.. i kupiłem mięso renifera (fin. poro).

Jestem szczęśliwy, że podczas wycieczki mój łańcuch rowerowy spadł tylko raz. Zero ofiar. Wszyscy przeżyli.

A poza tym...
Wracając wczoraj ze sklepu znalazłem 6 dorodnych koźlaków.
Co za miasto.
Grzyby rosną na trawnikach.
Dziwne.

*Tapio jest dyrektorem naszego kursu. Zna fiński, angielski i węgierski... A może i więcej języków. Traktuje wszystkich jak swoich przyjaciół i jest osobą o której rzec można: 'chciałbym mieć takiego szefa!'
Ponadto mówi się o nim, że zna wyjście z każdej sytuacji :)

Moi
Moi