Lekarz i apteka

Autor:

Päivä,

dzisiaj post z dziedziny praktyczno-obyczajowych ;P
Zdarzyło się ostatnio coś nieprzyjemnego. Pogryzły mnie meszki. Ale tak bardzo, bardzo! Byliśmy na plaży i graliśmy w siatkówkę. Było już dość późno, i choć jasno, nie zwróciłam uwagi, że przy jeziorze latało nad samą ziemią mnóstwo tych małych potworów. Wszystko byłoby dobrze, ot tam parę bąbli - trochę poswędzi i przestanie... Następnego dnia przekonałam się, że raczej tak łatwo nie pójdzie. Haha, ale moja stopa wygląda teraz trochę jak Muminek, więc chyba wtopiłam się w fiński klimat ;P

No w każdym razie, ja nie o tym. Jakby nie było, bogatsi jesteśmy z Łukaszem o nowe doświadczenie. Odwiedziliśmy dziś rano, przed zajęciami, przychodnię studencką. System jest bardzo dobry - także jeśli ktoś będzie potrzebował, sprawa wygląda tak...

YTHS (Ylioppilaiden terveydenhoitosäätiö) to przychodnia zdrowia i dentystyczna. Jeśli jest się członkiem fińskiej organizacji studenckiej Student Union (nieobowiązkowe, ale przydatne) opieka lekarska nic nie kosztuje. Przychodnia znajduje się na uniwersytecie (Aurora building) i jest na prawdę przyjemnie urządzona. 
Po wejściu widzimy kilka stolików, na każdym stoi płyn do dezynfekcji, na wypadek gdyby ktoś chciał skorzystać (gdzie jak gdzie, ale akurat tam jest dużo zarazków), dalej widzimy kilka dużych kanap ze stoliczkami, na których leżą magazyny, jest tez duży regał z materiałami do czytania. Pod sufitem zawieszony jest telewizor... A nuż ktoś czytać nie będzie lubił? :P
Jedyne co musimy zrobić, to podejść do maszynki z numerkami (Finowie mają je wszędzie...) i poczekać na swoją kolej. Później wchodzimy do małego przeszklonego pomieszczenia, gdzie Pani sekretarka umawia nas na wizytę u doktora - od razu, lub jeśli chcemy, innego dnia. Na podstawie tego samego numerku czekamy w kolejce na wizytę. 
Super było to, że zanim weszłam do gabinetu (a czekałam w kolejce może z 10 minut), Pani doktor została telefonicznie uprzedzona, że nie mówię po fińsku (Minä en puhu suomea!) i co mi ogólnie dolega.  Po zrobieniu badania krwi dostałam receptę.

I teraz druga genialna sprawa. Po zajęciach poszliśmy do apteki. 
Oczywiście na dzień dobry trzeba było wziąć numerek (nie trzeba go pobierać, tylko jeśli ma się zamiar kupić lek bez recepty). Kiedy przychodzi twoja kolej, podchodzi się do odpowiedniej lady, siada wygodnie na fotelu i pokazuje te wszystkie światki od lekarza.

Apteekki
Pani farmaceutka drukuje specjalne naklejki, które przykleja na odpowiednie podełeczka. Oprócz imienia i nazwiska posiadacza, znajduje się tam też dawkowanie - świetny pomysł! Później dostaje się teczkę, w której znajduje się paragon i okazuje się ją przy kasie. System może i na pierwszy rzut oka dość skomplikowany, ale sądzę że całkiem praktyczny ;D

Lääkitys ;)

Także na zakończenie - warto być członkiem Student Union i nie trzeba się bać przychodni studenckich, ani numerków w aptekach.

No i  proszę się nie martwić, prawdopodobnie nie umrę ;D Bardziej współczujcie Łukaszowi, to on dzisiaj ogarnia wszystko od kiedy jesteśmy w domu - sprzątanie, gotowanie itd. Wczoraj robił pranie ;P. Ja muszę siedzieć z nogą zadartą do góry :(

Moi! Moi!